Co ciekawego jeszcze na Australian Open? We wtorek będziemy świadkami Robson z Oudin. Amerykanka powinna być na gorszej pozycji przed starciem z Brytyjką.
Wpierw fakty. Robson jest wyżej rozstawiona w rankingu WTA – na 53 pozycji przy 84 lokacie rywalki. Ponadto brytyjka wygrała jak dotąd jedyne starcie bezpośrednie jutrzejszych rywalek – w 2012 roku Brytyjka była lepsza właśnie na Australian Open, gdzie ograła Oudin 2-0. Czy powtórzy ten wynik rok później?
Wyniki Robson w ostatnich tygodniach nie powalają, ale na tle Oudin i tak jest orłem. Na turnieju w Osace wiele nie zawojowała, ale zobaczyliśmy ją w III rundzie zawodów. Słabiej było w Shenzen, gdzie w II rundzie ograła ją Niculescu, a w Hobart to już sensacyjnie przegrała ze Stephens. Nie mniej jednak na pewno dysponuje potencjałem dużo wyższym niż Oudin i przegrywała z profesjonalnymi rywalkami w ostatnich tygodniach.
W przeciwieństwie do Oudin. Amerykanka nie próbowała swoich sił w oficjalnych zawodach przy australijskim słońcu, a wcześniej brała udział jedynie w słabo obsadzonych turniejach. Tam rywalizowała z zawodniczkami, które właściwie nic mi nie mówią. W Kanadzie dotarła do III rundy, gdzie wyeliminowała ją nierozpoznawalna Bourchard. Natychmiast pożegnała się z turniejem w Phoenix, gdzie ograła ją Mattek-Sands. Amerykanka wydaje się nie mieć nic większego do powiedzenia w profesjonalnym tenisie i nawet sam jej udział w AO jest dla mnie zaskoczeniem. Cóż, I runda i do domu.
Kurs na Robson wynosi 1.25, zaś za wygraną Oudin Bwin płaci 3.10