Firmy bukmacherskie mogłyby dać polskiemu sportowi 100 mln euro zysku rocznie. Tak wielkie pieniądze nikogo w Polsce jednak nie interesują? Zastanawiam się, czy nas na to stać…
W Polsce oglądamy prawie wszystkie Ligi Europejskie. Dochodzi do tego także Liga Mistrzów i Liga Europejska. Za kilka dni obejrzymy rewanż pomiędzy Realem i Lyonem. Podczas meczu ten, kto uważnie ogląda, zauważy, że obie drużyny reklamują internetowe firmy bukmacherskie. To w dzisiejszych czasach podstawowi sponsorzy większości drużyn, od Hiszpanii począwszy, na Grecji skończywszy. Zyskują wszyscy oprócz nas… Polaków.
Sam od lat jestem ambasadorem jednej z firm tego typu. Mam do tego pełne prawo, bo jako podmiot włoski mogę mieć tego typu kontrakty. Dobrze zarabiają na tym i prosperują wszyscy oprócz naszych klubów i federacji. Reprezentacja straciła jednego ze sponsorów, 1. Liga straciła sponsora tytularnego, a Wisła i Lech musiały rozwiązać kontrakty reklamowe. Puchar Świata w Zakopanem również stracił sponsora i pieniądze.
Cierpią wszyscy – żużel, koszykówka, siatkówka, sporty indywidualne. Można śmiało przeliczyć, że biznes, który przechodzi nam koło nosa w skali roku jest wart 100 mln euro. Stać nas na to? Skoro tak się zachowujemy, to pewnie tak.
Wielka kasa, która nikogo nie interesuje
Dziwię się, że nie ma u nas nikogo (prezesi związków sportowych, właściciele klubów, minister sportu), kto chciałby ten temat poruszyć. Wszyscy się boją, wszyscy trzymają się własnego stołka, nikt nie chce się wychylać. Nikt nie patrzy perspektywicznie w kraju, gdzie państwo tylko w 2009 roku obniżyło wydatki na sport o ponad 36 mln złotych. Nikogo to nie interesuje.
W Europie wszyscy zalegalizowali już ten biznes, my ciągle jesteśmy na szarym końcu. Juve gra w Poznaniu i zrobiła się wielka afera, bo nie może grać z logo sponsora na piersi. Potem pokazujemy ten sam Juventus, kiedy rozgrywa mecz u siebie i to nikomu nie przeszkadza. Czysta paranoja, polska hipokryzja.
W naszym kraju firmy bukmacherskie mają zabronione prawa do reklamy i sponsoringu. Oczywiście mimo tego biznes robią całkiem niezły, bo wiedzą jak dotrzeć do klienta. Zakłady kwitną a nasze państwo ma z tego zero zysku. Dlaczego firmy bukmacherskie nie mają w Polsce licencji? Bo nikt nie potrafi, albo nikt nie chce stworzyć takiego prawa, które pozwoliłoby zarabiać wszystkim.
Co by nam dały firmy bukmacherskie
Nawet dla mnie, prostego chłopa, jest jasne, że żadna firma nie zapłaci podatku od obrotu, bo jest to zbyt ryzykowne i lepiej funkcjonować tak, jak do tej pory – z ukrycia. Gdyby jednak ktoś ruszył głową i podobnie jak w Anglii, Niemczech, Hiszpanii i Danii wprowadził podatek od zysku brutto (obrót pomniejszony o wygrane klienta) plus pozwolił na sponsoring, reklamy – jednym słowem dał glejt na normalną działalność – wywołałoby to kilka pozytywnych skutków:
1. Państwo zebrałoby wiele kasy, zalegalizowałoby internetowy biznes, a przede wszystkim mogłoby się w końcu przekonać, jaka jest wielkość takiego biznesu.
2. Kluby sportowe, związki, sami sportowcy to idealny target dla takich firm. Rywalizacja, kasa, bogactwo byłoby dla wszystkich – czyli dodatkowe przychody.
3. Media miałyby większe zyski z reklam, spotów reklamowych, wykupionych przestrzeni w gazetach, outdoory, reklama zewnętrzna.
4. Przede wszystkim jednak, aby firmy mogły normalnie działać, musiałyby zatrudniać ludzi w Polsce, czyli byłyby to nowe miejsca pracy. Z Internetem nikt nigdy nie wygrał.
Wykorzystajmy okazję!
Zamiast bawić się w Syzyfa, trzeba umieć nad tym zapanować. Ostatnio udało się to nawet Grekom. Czy naprawdę nie ma u nas nikogo, kto chciałby się tym zająć? Czy polityka nie może wreszcie zrobić czegoś, co byłoby z korzyścią dla polskiego sportu? Dlaczego minister Adam Giersz, prezesi federacji sportowych nie chcą pomóc polskim klubom, polskim sportowcom.
Chcemy mistrzów, medali, Ligi Mistrzów, olimpijczyków, a wszyscy zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że bez kasy trudno jest osiągnąć sukces. Jest okazja zrobić coś dobrego, mądrego i zobaczymy, czy będziemy umieli tę okazję wykorzystać.
Firmy internetowe są bogate i chętnie wpompują w polski rynek duże pieniądze. Trzeba je umieć do tego zachęcić.
PS. Nie jest to artykuł na zamówienie, jak niektórzy mogą myśleć po jego przeczytaniu, ale ma on na celu wywołanie pewnej kwestii, która w tym kraju nikogo nie interesuje. W Hiszpanii i innych krajach jest to problem, który dotykał wszystkich i wszyscy nad tym problemem dyskutowali, a u nas – cicho sza!
Zbigniewa Boniek, ambasador bukmachera internetowego Expekt.