Niesamowita passa Roberta Lewandowskiego trwa. Co prawda nasz napastnik ciągnie ją w trzech różnych rodzajach rozgrywek, ale jego aktualna forma bez wątpienie jest imponująca. W sierpniowym meczu Pucharu Niemiec Lewy miał trzy bramki. W meczu otwarcia Bundesligi dołożył kolejne trzy. W spotkaniu kadry Polski z Kazachstanem strzelił jeszcze raz, a wczoraj do swojego dorobku dorzucił gola i asystę, które dały wygraną Bayernu Monachium nad Schalke 04 w drugiej kolejce Bundesligi.
Od początku było wiadomo, że Schalke to ekipa, która może napsuć krwi Mistrzowi Niemiec. Co prawda bukmacherzy na zdecydowanego faworyta wskazywali Bayern, ale ekipa z Gelsenkirchen od początku planowała utrudnić życie rywalom.
ZAREJESTRUJ SIĘ I TYPUJ ZAKŁADY NA ŻYWO
Schalke miało nawet kilka dobrych okazji strzeleckich wypracowanych przez niezłą obronę. Ekipa z Zagłębia Ruhry nie miała jednak skuteczności potrzebnej do wykończenia swoich sytuacji bramkowych. Zgodnie z zasadą „niewykorzystane sytuacje się mszczą”, gola strzelili natomiast Bawarczycy.
Po zmarnowanej stuprocentowej szansie z 75. minuty, drugi raz nie pomylił się Robert Lewandowski. Już kilka minut później Polak świetnie rozegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem przeciwników i posłał piłkę prosto w okienko bramki.
Wcześniej Lewandowski wiele razy atakował bramkę Schalke, ale zupełnie nieskutecznie. Szczęście dopisało w ostatnich minutach. Po strzelonej wtedy bramce, Lewy rozkręcił się na dobre i zaczął się nawet bawić w rozgrywającego. W doliczonym czasie gry przyniosło to rezultaty, bowiem Polak zanotował asystę przy bramce Joshui Kimmicha.
Po meczu Lewandowski podkreślał, że Bayern czekał na swoją szansę i ani na chwilę nie odpuścił myśli o zwycięstwie. „Wiedzieliśmy, że musimy być cierpliwi. W pierwszej połowie Schalke grało świetnie. W szatni mówiliśmy sobie, że powinniśmy wyczekiwać naszej szansy i wykorzystać ją, kiedy tylko się nadarzy.” – komentował Lewandowski.
C.S.
Fotografia: www.plejada.pl