Bayern Monachium nie ma sobie równych w Bundeslidze i po wygraniu meczu trzeciej kolejki pozostaje na pozycji lidera. O dziwo, Ingolstadt zdołał jednak pokonać raz defensywę Bawarczyków i jako pierwszy klub w tych rozgrywkach strzelił przeciwko ekipie Roberta Lewandowskigo. Jeśli już mówimy o „Lewym” to polski piłkarz pozostał perfekcyjny w swojej bramkowej serii. Po raz kolejny nasz napastnik był zapalnikiem, który rozpoczął ostrzeliwanie bramki rywali.
Mecz nie rozpoczął się tak, jak mogli spodziewać się kibice. Już w ósmej minucie zespół Ingolstadt wyszedł na prowadzenie po golu Dario Lezcano. Goście przeprowadzili sprawną akcję lewą stroną boiska, po której napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Bayernu. Paragwajczyk mimo ostrego kąta dobrze wykorzystał sytuację i wprawił kibiców w Allianz Arena w osłupienie.
ZAREJESTRUJ SIĘ I TYPUJ ZAKŁADY NA ŻYWO
W trudnym dla gospodarzy momencie nie zawiódł jednak Robert Lewandowski. Polak, który notował już w tym sezonie gole w czterech rodzajach rozgrywek (Puchar Niemiec, Bundesliga, Liga Mistrzów i reprezentacja), w 12. minucie wyrównał stan pojedynku trafieniem nad golkiperem rywali.
Bayern najpierw przechwycił piłkę na połowie rywala i szybko zagrał pod nogi polskiego napastnika. Lewandowski wyszedł na pozycję sam na sam, ale gonił piłkę uciekającą do lewego rogu boiska i musiał uderzać bez przyjęcia lewą nogą. Tego typu strzał nie był jednak problemem dla jednego z najlepszych snajperów świata. Piłka pofrunęła nad bramkarzem Ingolstadt i spadła już za linią bramową.
Było to piąte trafienie Lewego w zaledwie trzech meczach rozegranych przez Bayern w Bundeslidze.
W kolejnych minutach Bayern radził sobie lepiej od przeciwników, ale jeszcze nie raz został zaskoczony nieustępliwą postawą Ingolstadt 04. Skończyło się jednak tak, że swoje bramki dołożyli jeszcze Xabi Alonso w 50. minucie i Rafinha w 84. minucie. Oba trafienia padły zza pola karnego.
Fotografia: www.eurosport.onet.pl