Środa i wtorek opłynęły pod znakiem pozytywnych znaków dla polskiego sportu. Najpierw swoje spotkanie w II rundzie eliminacyjnej do Ligi Mistrzów wygrał Śląsk Wrocław, by później swoje spotkanie zwycięsko ukończyli polscy tenisiści. Łukasz Kubot wygrywał w Szwajcarii, zaś na kortach poznańskiej Olimpii triumfowali Przysiężny i Janowicz.
Trudniejsze zadanie czeka Kubota jednak w czwartek. Jego rywalem w kolejnej rundzie będzie bowiem Granollers. Hiszpan dla najwyżej sklasyfikowanego polskiego zawodnika w rankingu ATP wydaje się być poza zasięgiem. Dlaczego?
Przede wszystim wystarczy porównać pozycję obu zawodników we wspomnianym rankingu ATP. Polak nigdy nie pokonał jeszcze granicy 50 miejsca, tymczasem Granollers okupuje aktualnie 20 pozycję w tym zestawieniu. Wyraźna różnica klas.
Po drugie, Kubot jeszcze z Granollersem nie wygrał. Oba dotychczasowe pojedynki w 2010 roku wygrał Hiszpan, nie oddając Kubotowi nawet seta. Nie będzie zaskoczeniem, gdy ten scenariusz powtórzy się zatem i jutro.
Pod uwagę trzeba także wciąż formę obu zawodników z ostatnich tygodni. Hiszpan jeżeli już przegrywa to z zawodnikami pokroju wyższego niż Kubot. Granollers przegrał w Eastbourne dopiero z Istominem, zaś na londyńskim Wimbledonie uległ Troickiemu 2-3. Także w Umag w Chorwacji zanotował bardzo dobry występ i przegrał dopiero z samym Cilicem. Po drodze eliminował jednak m.in. samego Verdasco! Tym samym nie dziwi fakt, że to w osobie Granollersa Bwin widzi faworyta czwartkowego spotkania.
Kubot przecież ostatnio nie imponuje formą. W Hertogenbosch odpadł przecież z paire, na Wimbledonie w II rundzie też uległ Cilicowi. Zawiódł na pewno w Stattgarcie, gdzie w I rundzie powinien sobie poradzić ze Stebe. Trudno oczekiwać, aby w obliczu tych słabszych występów nagle zaskoczył rywali w Szwajcarii. Szczególnie tych wyżej sklasyfikowanych w rankingu ATP.
Kurs na Kubota wynosi 2.45, zaś za wygraną Granollersa Bwin płaci 1.48